W piątek stałem z grupą dzieciaków przy J. Suchej gdy młody chłopak spadł ze skałki.
Zakładał drogę z dołu do góry używając ekspresów. Wracając na dół chciał chyba trochę przyszpanować i odbijając się od skały zjeżdżał w dół. Zatrzymał się jakieś trzy metry nad ziemią, chwilę wisiał po czym jak kłoda spadł na plecy. Był przytomny, reagował na polecenia i ruszał wszystkimi kończynami, miał jednak krótki oddech. Ekipa z którą był zajęła się nim a po chwili słychać było samochód GOPR- owców i jak dowiedziałem się później chłopak trafił do szpitala.
Nie znam się na wspinaczce ale obserwując ich poczynania nie słyszałem żadnych komend, obaj wspinacze byli bez kasków i chyba dopiero zaczynali przygodę z linami.

Obserwując różnych wspinaczy zauważam, że nawet instruktorzy lekceważą sprawy bezpieczeństwa.
Nigdy nie widziałem aby osoba asekurująca miała kask na głowie. Co stanie się jeśli wspinającemu się wypadną klucze z kieszeni albo karabinek z ręki?
Mówi się, że w tzw. środowisku kaski nie są praktykowane ale czym tak na prawdę jest ŚRODOWISKO.
Kiedyś za słowem partia( PZPR) ukrywano przeróżne niejasne decyzje.
Partia kazała, partia uznała itd ale personalnie kto ?
Odnoszę wrażenie ,że i w śród wspinaczy słowem sRODOWISKO maskuje się swoje łędy albo niewiedzę.

jeśli sam zjeżdżał to nie miał potrzeby używać "komend", gdyby zjeżdżał np na ósemce to też miałby kłopot spaść gwałtownie bo ona zawsze trochę hamuje nawet puszczona, jeśli jednak był asekurowany to znaczy, że kolega go spuścił na glebę

odbijanie się podczas zjazdu to normalna rzecz, chodzi o to by się nie obijać o skałę

co do kasku - sam używam tylko w jaskiniach i Tatrach, w Jurze tylko raz dostałem kamolem w łeb, praktycznie brak rumoszu, który można by strącić, asekurujący nie stoi zresztą bezpośrednio pod wspinającym się więc karabinek mu na głowę nie spadnie, piszę jako praktyk, dla innych może to nie być takie oczywiste

A tak przy okazji Mirowa i wspinaczki , dzisiaj śmigałem na rowerku koło zamku w Mirowie i zdziwiło mnie to, jak ludzie - dorośli mogą być bez wyobraźni. Jakiś " mądry człowiek " w wieku około 35 lat postanowił wejść na mury zamku ( bez żadnego zabezpieczenia ) jego kolega z dzieckiem stali na dole i filmowali cała akcje. Koleś pozrzucał trochę kamieni , na szczęście jakoś udało mu sie zejść i obyło sie bez jakiegoś wypadku . Najciekawsze jest to ze wisi tam taka wielka tablica z napisem " Zakaz wchodzenia na mury zamku " ale jak widać ludzie sobie na to leją , mimo ze był tam już nie jeden wypadek.

...a to może być kolejnym wątkiem tematu wykupu tych zamków przez Laseckich - nie chodzi o to, że gościowi coś się stanie (sam ryzykował), ale o to że ten facet niszczył mury zamkowe!

w zeszłym tygodniu stawiali jakiś płot przy zamku, nie podchodziłem bliżej ale coś się dzieje

a tak nieco odchodząc od tematu: Słyszeliście o zaginięciu dwóch osób na Jurze? Na TVN 24 podawali, że dwie osoby wybrały się w sobotę do jurajskich jaskiń. Do dziś nie wrócili, dlatego GOPR-OJ zaczął poszukiwania. Najlepsze jest to, że nie powiedzieli, gdzie dokładnie idą i teraz GOPR-OJ musi przeszukać duuużo jaskiń...pewnie zaczną od tych większych, niebezpiecznych. Ciekawe, kto zapłaci za tą akcję...

tutejsi forumowicze pisali już o tym - na dole (w ShoutBox). no niestety często tak bywa, że ludzie chcą sobie pochodzić [ogółem] a potem nie wiadomo gdzie ich szukać... ale pewnie nie długo się znajdą (sami wrócą do domu, jak to często bywa, a służby będą ciągle szukać)

Gościowi w onie zamkowym zrobiłem fotkę ale jeszcze nie zgrywałem jej na kompa