Nie całkiem o jaskini...
Cytuj:
Ostrężnik.
Tajemniczość zamku stworzyła równie tajemnicze opowieści o nim. Jedna z nich mówi, że kiedy zamek został opuszczony, obrali go sobie za siedzibę rabusie. Trudniąc się przez długie lata zbójeckim rzemiosłem, zgromadzili tutaj nieprzebrane skarby. Trzymali je w kutym w skale tunelu, łączącym zamek z jaskinią ostrężnicką. Wyjście od strony groty było zamknięte ciężkimi, kutymi drzwiami. Zapewniało one drogę ucieczki w przypadku ataku na kryjówkę, wraz z zabraniem zgromadzonych kosztowności. Pewnego razu, po obfitej w łupy wyprawie, podczas podziału, wybuchła między nimi sprzeczka. Polała się krew. Grupa szubrawców porwała część skarbu i uciekła z nim do lochów, zamykając za sobą drzwi. Reszta kompani, orientując co się święci, postanowiła odciąć im drogę ucieczki przez jaskinię. Wysadzili w powietrze korytarz w którym owe wyjście się znajdowało. Zbóje zostali uwięzieni w lochu a ich kamraci czatowali na nich przy wejściu od strony zamku. Nagle pod zamek podeszli wraz z posiłkami, obrabowani tego dnia kupcy. Rabusie zorientowali się iż w pomniejszonej ekipie, próżna będzie ich walka, postanowili ratować się ucieczką. Dokładnie zasypali i zamaskowali wejście do lochu, tym samym grzebiąc żywcem swych towarzyszy. Niestety zamek został otoczony i rabusiom nie udało się zbiec. Rozwścieczeni ludzie postanowili skończyć z nimi definitywnie, wycinając ich w pień. Długo szukano skarbu na zamku lecz niestety znaleziono tylko tą część zrabowanych kosztowności, których zbóje nie zdarzyli wnieść do skalnego tunelu. Domniemano iż podział łupów odbył się gdzieś po drodze na zamek a część zbójów zdążyła ulotnić się ze swoją dolą. Postanowiono niezwłocznie ich szukać, lecz nigdy nie trafiono na ich ślad.
Minęło sporo czasu ! Zamek popadł w ruinę. Opowieści o skarbach ukrytych w lochach krążyły wśród miejscowej ludności ! Nocami słychać było jęki, krzyki, stukanie w stalowe drzwi lecz nikt jednak nie widział tutaj upiora lub zjawy. Pewnego razu, ubogi chłopak postanowił poszukać wejścia do zamkowych lochów. Odnalazł w jaskini zasypany tunel który odkopywał codziennie przez kilka kolejnych miesięcy. W końcu dotarł do drzwi. Kiedy je otworzył, jego oczom ukazały się nieprzebrane bogactwa rabusiów. Począł pakować je do worka. Nagle, poczuł na plecach przeszywający, trupi chłód. Zorientował się że nie jest sam w kamiennym lochu. Usłyszał szepty i jęki, napawające grozą największych śmiałków. W ciemności dało się zobaczyć sylwetki upiorów z świecącymi oczodołami. Sparaliżował go strach ! Pomyślał że miejsce te będzie jego grobowcem a dusza zostanie skazana na wieczne potępienie. Drzwi zaczęły się powoli zamykać. Chłopak w ostatnim przebłysku świadomości postanowił uciekać. Zostawił napakowany złotem worek i rzucił się w kierunku wyjścia. W ostatniej chwili zdołał wymknąć się z tunelu lecz zamykające się drzwi ucięły mu piętę. Skała zatrzęsła się w posadach zasypując ponownie odkopane przez chłopca wejście. Młodzieniec nigdy więcej nie odważył się zbliżyć do jaskini. Z powodu odciętej pięty nazywano go Piętakiem.
Skarby ponoć do tej pory są ukryte w zamkowych lochach, lecz pilnujące go demony, nigdy nie pozwolą ich stąd zabrać.