RafRaf napisał(a):
Przyroda sama sobie poradzi z quadami, tzn ze zniszczeniami jakie powoduje ruch off-road.Byłem wiosną w Bieszczadach i widziałem "zniszczenia" powodowane zrywką na stromych zboczach.Jakoś "ekolodzy" tego nie widzą, a quady tępią bo niszczą grzybnię.
Co do szkodliwość LP przy wycinkach itp:
Kod:
Miłośnicy off-roadu często podnoszą kwestię, jakoby prace prowadzone przez służby leśne były znacznie bardziej szkodliwe dla ekosystemów leśnych niż jazdy pojazdów różnych typów. Rzeczywiście, w lesie można czasami zaobserwować obraz zniszczenia, wielkie koleiny pozostałe po ciężkim sprzęcie, a w miejscach prowadzenia prac leśnych zalegają sterty butwiejących gałęzi.
O opinię w tej sprawie poprosiliśmy Piotra Brewczyńskiego, Naczelnika Wydziału Ochrony Ekosystemów Leśnych RDLP w Krośnie.
Piotr Brewczyński pisze:
Gospodarka leśna polega na takim zarządzaniu zasobami leśnymi, aby zachować ich trwałość (w tym również trwałość procesów zachodzących w tych ekosystemach), nie pogarszać jakości siedlisk leśnych oraz zapewnić środki na konieczne prace w lasach z zakresu ochrony i hodowli lasu. Również na udostępnianie lasów społeczeństwu (parkingi leśne, pola namiotowe i biwakowe, szlaki piesze, rowerowe, konne). Nie oznacza ona pozostawienia tych ekosystemów samych sobie i zaniechania wszelkich działań człowieka, który zresztą też jest częścią przyrody.
Wygląd lasu po wykonywanych zabiegach z zakresu hodowli lasu (pielęgnacja upraw i ciecia w drzewostanach, również te rębne) jest dla laika rzeczywiście dość przykry, szczególnie w warunkach górskich i wyżynnych Karpat. Pozostałości po ściętych drzewach (gałęzie pozostawione do naturalnego rozkładu), rozjeżdżone ciężkim sprzętem do prac leśnych (trudny teren wymusza użycie takiego sprzętu) szlaki zrywkowe na gliniastych glebach łatwo ulegające erozji wodnej, mogą sprawiać wrażenie, że leśnicy dewastują las.
Czyli zamiast chronić las, niszczycie go, kierowani niską chęcią zysku?
Jak wspominałem, gospodarka leśna nie polega na pozostawieniu lasów samym sobie. Aby móc odnieść się do tego poglądu, pozwolę sobie najpierw przedstawić w wielkim uproszczeniu proces życia jednego drzewostanu. Otóż dorosłe drzewa wydają nasiona, które opadają na ziemię (jedne bezpośrednio pod drzewa, inne - lżejsze - dalej). Nasionka te kiełkują i pojawiają się maleńkie drzewka – tzw. siewki. Jeśli jednak te dorosłe drzewa rosną blisko siebie tak, że ich korony stykają się ze sobą i nie przepuszczają światła do dna lasu, siewki zamierają. Światło jest im bowiem konieczne do wzrostu – dotyczy to nawet takich gatunków cienioznośnych jak jodła, czy cieniolubny jak cis (mamy też takie drzewostany). To kiełkowanie i obumieranie trwa tak długo, aż jakieś stare drzewo nie obumrze i nie dopuści światła do dna lasu. W tym miejscu tworzą się warunki do wzrostu młodych drzewek. Jednak takie pojedyncze luki nie wystarczają do powstania kolejnego drzewostanu. Jest ich zbyt mało, a młode drzewa w miarę wzrostu potrzebują coraz więcej światła. Dopiero kiedy drzewostan się zestarzeje i naturalnie obumiera na dużej powierzchni, powstają warunki do wzrostu młodych drzew (tzw. odnowienia). Stare drzewa butwieją i dostarczają materii organicznej do gleby, dzięki której młode pokolenie drzew ma składniki pokarmowe konieczne do wzrostu. Najwięcej tej materii dostarczają liście i drobne gałęzie, najmniej pnie drzew. W miarę wzrostu młodych drzew, które rosną bardzo gęsto obok siebie, następuje proces wydzielania się (czyli obumierania) pewnych drzew, które przegrały walkę z innymi o dostęp do światła. Jednak natura nie jest bezmyślnie rozrzutna, bo takie nadmiar powoduje, że drzewa pną się do góry, są proste i wysokie, oczyszczone z gałęzi. Gdyby rosły pojedynczo, byłyby sękate, nisko ugałęzione, niewysokie i zajmowały olbrzymią przestrzeń – więc byłoby ich niewiele. Proces ten trwa bardzo długo – do okresu kulminacji wzrostu na wysokość najintensywniej, potem słabiej w okresie kulminacji wzrostu na grubość i jeszcze słabiej, ale ciągle, w okresie pełnej dojrzałości drzewa. Z kilku, a często kilkunastu tysięcy młodych drzewek pozostaje kilkaset. Potem drzewa wydają nasiona, które opadają, kiełkują i obumierają do czasu, aż drzewostan na górze ulegnie rozpadowi (umrze). Niestety bardzo często to naturalne obumieranie, szczególnie drzew iglastych, nie przebiega tak spokojnie, jak byśmy sobie życzyli. Zaczynają się pojawiać różne owady i grzyby, które atakują i powodują zamieranie drzew, nie tylko tych u schyłku życia, ale również młodszych. Często proces ten rozszerza się tak bardzo, że zagraża trwałości lasu na dużych powierzchniach. Taką sytuację, spowodowaną pozostawieniem starych drzew w lesie, mamy m.in. w Sudetach i Beskidzie Żywieckim, gdzie świerczyny pozostawione dłużej niż przewiduje to nauka leśna, zostały opanowane przez kornika drukarza i w tej chwili właściwie nie ma tam lasu. Leśnicy wchodzą więc w drzewostany z zabiegami, które wyprzedzają naturalne procesy w nich zachodzące. Najpierw usuwają nadmiar małych drzewek, gdy zaczyna się robić zbyt gęsto. Te zabiegi, nazywane kolejno czyszczeniami wczesnymi i późnymi w młodziutkich drzewostanach i trzebieżami wczesnymi i późnymi w starszych drzewostanach, prowadzone są przez wiele dziesięcioleci, w kilku nawrotach. Potem, gdy drzewostan jest już dorosły i osiągnie odpowiedni wiek, przecina się go aby dopuścić światło do dna lasu i zainicjować odnowienie (usuwa się co któreś drzewa lub wycina na pewnych kolistych powierzchniach – tzw. gniazdach).
Wyjątek stanowią drzewostany światłożądne, jak. np. sosnowe, które nie tolerują wzrastania pod innymi drzewami – i wtedy trzeba wyciąć drzewa na całej powierzchni, czyli wykonać tzw. zrąb, aby kolejne pokolenie mogło wzrastać. Drobne gałęzie pozostawia się na powierzchni roboczej, aby butwiejąc dostarczały materii organicznej – dawniej gałęzie te usuwano z lasu, ale w wyniku badań naukowych stwierdzono, że jest to działanie niewłaściwe.
Bezpośrednio po zabiegu powierzchnia wygląda rzeczywiście nieciekawie i dla kogoś, kto nie zna się na procesach zachodzących w ekosystemach leśnych może wydawać się dewastacją lasu. Zapewniam jednak, że tak nie jest. Za kilka lat – nie tylko że nie będzie śladu po wykonanych tam pracach hodowlanych, ale będzie widać także ich efekty. Zresztą te efekty można obserwować w każdej chwili – wszystkie drzewostany w Polsce są efektem pracy leśników – a więc działalności człowieka.
O tym, że ta działalność nie szkodzi ekosystemom leśnym, najlepiej świadczy ilość cennych przyrodniczo obszarów na terenie naszego kraju. W jednym tylko województwie podkarpackim istnieją dwa parki narodowe, 83 rezerwaty przyrody, 8 parków krajobrazowych, 13 obszarów chronionego krajobrazu, ponad 50% powierzchni województwa objęta siecią Natura 2000 – w większości na terenach leśnych zarządzanych przez Lasy Państwowe. W skali kraju, jak i województwa podkarpackiego odnotowujemy w ostatnich latach ciągły wzrost powierzchni leśnej i wieku drzewostanów. W województwie podkarpackim przeciętny wiek to już ponad 72 lata (najwyższy w kraju).
Zapewniam, że ekosystemy leśne w zarządzie PGL LP nie są zagrożone i nie ma dramatu, choć pojedyncze fragmenty w danym okresie czasu nie zawsze odpowiadają społecznym oczekiwaniom. I co chyba nie jest bez znaczenia: w Polsce utrzymywanie ogólnie dostępnych lasów, które wypełniają bardzo różnorodne funkcje – społeczne, ekologiczne i produkcyjne, nie obciąża budżetu Państwa, czyli nas wszystkich. PGL LP samofinansuje swoją działalność, odprowadzając jeszcze podatki z gruntów leśnych do gmin. Dlatego też ważne jest wywiezienie i sprzedanie pozyskanego w trakcie zabiegów hodowlanych drewna, a nie pozostawienie go do czasu rozkładu w lesie. Nie pozyskujemy drewna na potrzeby rynku (choć tak chciałyby firmy drzewne), ale w ramach koniecznych prac hodowlanych. W skali kraju pozyskujemy rocznie tylko około 60% masy drewna, która przyrasta. Z roku na rok w lasach wzrasta więc zasobność drzewostanów. Nie widzę nic złego w tym, że wspaniały, ekologiczny i odnawialny surowiec pozyskiwany w ramach koniecznych zabiegów hodowlanych jest sprzedawany, umożliwiając dbanie o lasy w kolejnych latach, a nie gnije w lesie. Dla porównania podam tylko, że np. w Niemczech, gdzie prowadzone jest takie samo pozyskanie drewna, lasy państwowe finansowane są z budżetu państwa, a więc z kieszeni podatnika.
Na zakończenie chciałbym podkreślić, że wszystkie prowadzone przez nas prace wynikają z potrzeb lasu a nie popytu na drewno i są prowadzone przez pracowników PGL LP mających ku temu odpowiednie kompetencje. Nie można zatem mówić o niszczeniu lasów w wyniku prowadzenia prac leśnych. Chwilowe szkody w środowisku leśnym bardzo szybko są zabliźniane przez przyrodę. Natomiast jazdy miłośników off-roadu, wykonywane jedynie dla przyjemności ich uczestników, powodują bezsensowne zniszczenia, szczególnie wierzchniej warstwy gleby zwiększając zagrożenie procesami erozyjnymi (często są one prowadzone poza jakimikolwiek szlakami), wprowadzają niepokój wśród zwierząt zamieszkujących lasy (jazdy odbywają się często w porach wieczornych lub wręcz nocnych, kiedy w lesie ustają prace leśne i zwierzyna rozpoczyna swoją aktywność) oraz narażają na poważne niebezpieczeństwo nie tylko samych uczestników takich rajdów, ale również ludzi pracujących w lesie oraz turystów.
Artykuł zaczerpnięty z:
http://www.stopquadom.pl/news/article/2 ... o-chronic/Reszta jak Robert więc nie ma co powtarzać.