Teraz jest 28 mar 2024, 12:18




Utworz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: 14 maja 2019, 17:50 

Dołączył(a): 08 mar 2007, 21:59
Posty: 2013
Lokalizacja: Pradła
Majówka w Czechosłowacji

Rozochocony po ostatniej jesiennej sakwiarskiej wypawawie rowerowej po Słowacji postanawiam tam powrócić. W trakcie pobytu nasunęło się w tedy kilka pytań z natury filozofii rowerowania. Piękne Słowackie Karpaty na wyciągnięcie ręki prawie wcale nie poznane, bliski sąsiad, ale zupełnie obcy. Ciekawe klimaty, fajna atmosfera i błogi spokój – to mnie skłania do kolejnego wyjazdu, tym razem solo.
Dzień 1.
Jestem po nocce i śpię tylko 3 godziny, mam już cały szpej przygotowany. Jadę na dworzec w Zawierciu i ruszam do Czech. W Bohuminie przesiadka do Ziliny, pociąg ma wagon dla rowerów i jest zupełnie pusty. Jedzie się fajną trasą przez przemysłowe tereny (Elektrownia Dziećmorowice i Huta Trzyniec), dolinę Olzy i Beskidy Kuszyckie.
W Zilinie jestem o 16.30, jest ciepło i słonecznie. Już na samym dworcu dopadła mnie wielka żałość i tęsknota za bliskimi i trwała do końca. Od kilku osób słyszałem, że jest ładne stare miasto, potwierdzam było pięknie i klimatycznie. Wysiadając z dworca jesteśmy już na starym mieście jakby dolny rynek, jadę na górny rynek. Jest stary zaniedbany, kościoły, stare kamieniczki, knajpki, lodziarnie. Jest trochę ludzi, ale jak na 1 maj i dzień wolny od pracy to w sumie pustki, najwięcej zmieszania robią oczywiście Polacy, których tam słyszę. Kupuję lody i przypominam sobie że nie mam mapy, zaczynam szukać informacji turystycznej, księgarni ale wszystko zamknięte. Jadę na zachód w kierunku Sulowskich Skał, za plecami mam ośnieżone pasmo Małej Fatry. Bez problemów wyrwałem się za miasto i jadę spokojną drogą która powoli przechodzi w szutrową cestę (drogę rowerową).
W Brezany mam piękne widoki na Lietavski hrad i Fatrę. Ciąglę jadę w ciemno ale dobrze, utwierdza mnie drogowskaz – Sulovske skaly 2 h. Szutrowa cesta przechodzi w leśną drogę na której jest nowa ładna droga krzyżowa. Robi się stromo ale dopiero pod koniec zaczynam podprowadzać rower z ekwipunkiem. Dotarłem do ostatniej stacji drogi krzyżowej na Rohacske sedlo, miałem tam niesamowity widok na Sulowskie Skały, fantazyjne formy skalne w dużym nagromadzeniu niczym skalne miasto. Skały nieco przypominały jurajskie, a na dodatek były w wiosennej zieleni bukowego lasu. Z rowerem ciężko się tam poruszać, na szybko obskoczyłem widokowe miejsca. Słoneczko powoli zachodzi, ludzi zero i miałem ochotę tam biwakować, ale nie miałem prowiantu, głównie piwa. Łatwą cestą zjeżdżam do Sulowa, zatrzymuję się przy drewnianym tunelu niczym ramka do zdjęć. Widziałem to w necie i przypadkowo tam docieram. W Sulowie jest jeszcze otwarty bar w którym kupuję piwko na złagodzenie nostalgii. Słyszę odjeżdżających Polaków na parkingach. Szybką doliną jadę w dół i za Jablonove wdrapuję się na polanę i śpię w lesie na starym wyrąbisku. Mam dobre miejsce na starej wyschniętej trawie, w nocy bez trudu rozpalam ogień. Po pierwszym dniu jestem już bardzo zadowolony, przejechałem parę kilometrów a bardzo dużo ciekawych miejsc widziałem.
Dzień 2.
Noc minęła bardzo spokojnie, rano budzi mnie słoneczko i masa ćwierkających ptaków. Szybko się ogarniam i w drogę. Jadę doliną Wagu na zachód drogą 61, widzę Povazsky hrad i odbijam w stronę Manińskiego Wąwozu. Kupuję jedzonko w Potravinach Jednota. Kompletnie nie ruchliwą drogą jadę przez ciasny i strzelisty wąwóz, skały robią wrażenie, chwilami jadę mostem po całej szerokości, od ściany do ściany. Czym wyżej to dolina się rozszerza i widoki są „Sulowskie” ,docieram do Vrchtepla, nic tam nie ma i jadę dalej doliną docierając na przecudną polanę wjeżdżam do lasu, a po wyjechaniu ukazał mi się najpiękniejszy widok na Sulowskie Skały ( pierwsze lepsze kliknięcie w necie na sulowskie to właśnie to miejsce). Jadę super drogą, ale uświadamiam sobie że właśnie wczoraj tam byłem, ale nic złego jest pięknie. Kupuję mapę w Obecny Urad (taki Czechosłowacki Urząd Gminy) i jadę teoretycznie pewniejszy. Dalej w górę doliny, asfalt się kończy i jest przyjemna gliniasta cesta po zielonych łąkach, cały czas piękne widoki na skałki. W plątaninie ścieżek źle skręciłem i pojechałem na Precin a planowałem jechać już tylko asfaltem na Rajec. Nie chciało mi się wracać i robić dużego koła, ale asfaltem, postanowiłem na skrót przejechać z Domaniża przez Hrebeń (ok 800mnpm) do Faćkov. Początkowo było łatwo, ale za chwilę droga zamieniła się w potok i było dość strome podprowadzanie po liściasto gliniastym szlaku ala Pazurek czy Januszkowa. Mocno dało mi to w kość i straciłem z 2 godz., bałem się też o rower a głównie o bagażnik bo zjazd był kamienisty. Gra głośna muzyka z megafonów słowackiego radiowęzła, to musi myć Faćkov. Widzę majestatyczna skalistą górę Klac. W Potravinach kupuję bażanta na kolację. Jadę dalej, wydawało mi się że będę miał z górki, a tu czekał mnie konkretny górski podjazd na przełęcz pod klakiem. Zjazd szybki, kręty z pięknymi widokami. W Nitrańskie Pravno zatrzymuję się na kawę i ładuję telefon w małej kawiarence. Jest to stare miasteczko z rynkiem, ale bardzo zaniedbałe. Jest 17 odpoczywam z godzinę, mam spory zapas czasu, a jeszcze nie robiłem sobie przerwy na kawę bo nie było do tej pory żadnej stacji paliw czy baru. Regeneruję się duchowo zagadując do sympatycznej kawiarki, od dwóch dni z nikim nie rozmawiałem, język zrozumiały ale ciężko się rozmawiało, za mało słów tylko jakieś gesty i ok. Docieram do ruchliwej i nowoczesnego dużego miasta Prievidza i Bojnice, jakby z lat 90 przeskoczył do XXI w. Po całym dniu spokojnej dziczy serwuję sobie hałaśliwe miasto. Właściwie jest to mój cel ogromny Zamek Bojnicki. Jest bardzo okazały w całości nie ruina, jest nastawiony na turystę, sporo parkingów, lokali, pensjonatów i chińskiego badziewia. Jestem tam o 19 i prawie nikogo tam nie ma. Tym bardziej się cieszę, na spokojnie robię kilka fotek. Dalsza droga to już taki powrót na północ i szukanie noclegu. Jadę jak do tej pory najpiękniejszą drogą, wyrwałem się od zaludnionego miasta i wbijam się w Strażovskie Vyrchy. Są pięknie zielone, bardzo bajkowe, droga kręta z krótkimi podjazdami i zjazdami. Za jedną z wiosek napotykam fajne zielone wzgórze i na skraju lasu wysoko rozbijam biwak. Piękny dzień upieczętowany wspaniałym noclegiem z widokiem na dolinę Nitry a dalej pasmem Tribeć. Miło spędzam czas przy ognisku z dwoma bażantami i śpiewem ptaków.

Dzień 3.
Po dwóch dość ciepłych dniach przyszło załamanie pogody, już o 6 rano lekko kropi deszczyk, zachmurzyło się i znacznie ochłodziło. Rano ptaki już tak mocno nie ćwierkały, słychać było tylko krople deszczu spadające na namiot. Sms do pogodynka w Polsce, nie miał dobrej prognozy, właściwie cały czas lekki deszcz i zachmurzenie. Zdawałem sobie sprawę że nie mogę tego przeczekać i muszę ruszać. Zakładam kurtkę i spodnie przeciwdeszczowe i jadę. Jest mokro, ale do wytrzymania, chwilami kropi chwilami nie. Dziś według planu był tylko asfalt, bez węszenia i błądzenia gdzieś w lasach. Jadę genialną drogą, o znikomym ruchu, początkowo doliną powolutku do góry, dalej serpentyny i konkretny górski podjazd (ok 12km). Zjazd z przełęczy w Strażowskich Górach do doliny Wagu był świetny (15km), pomimo prysznica z pod kół. W Iławie jestem mocno wyczerpany i wychłodzony. Jadę na stację SlovNaft i tam się regeneruję (ok.15). Przestaje padać deszcz i lekko się wypogadza. Od Rana jechałem w deszczu i po odludziach, stacja zapewnia mi posiłek, higienę, relax i prąd. Mogę pisać sms co mi poprawia humor, bo ciągle tęsknię. Iława jest miasteczkiem gdzie na ostatnim wyjeździe kolega mi odjechał do domu a Ja kontynuowałem trasę (tak mi się przypomniało to była dopiero żałość). W tedy miałem piękne widoki na kwintesencję Białych Karpat czyli Vrsatskie, dziś niestety w chmurach i nie jadę tam. W Pruskie odbijam na Cerveny Kamen i dalej na północ na czeską stronę Białych Karpat. Lekko czerwone skały robiły wrażenie, umieszczono na niej bardzo wysokiego oskórowanego świerka z zostawioną choineczką na szczycie, była zdobiona kolorowymi wstążkami. Takie świerki spotykałem od samego początku, po czeskiej stronie też. Długo jadę jakby na Słowacki koniec świata, mijam przejście graniczne, nie ma granicy, ale różnice między Słowacją a Czechami są coraz większe. W Czechach przestaje padać deszczyk i przejaśnia się, jadę bardzo widokowymi pagórkami. Piękny zielony krajobraz Białych Karpat – czeskich. Mijam sporo miasteczek, bardzo zadbanych, z pięknymi rynkami czy placami, domy i ulice znacząco lepiej wyglądają w Słowacji. Asfalt kapitalny, w większości nowy, dobrze oznakowany, prawie wysechł, świeci wieczorne słoneczko, ale jest chłodno ok.10st. Nie jadę głównymi drogami byle szybciej, mam ochotę jechać do końca, zakręcam jadę esami przez ciche wioseczki. Szukam dobrego miejsca na biwak, ziemia i drzewa są zmoczone. Lasu jest tam nie za dużo, raczej spore trawiaste polany, muszę się gdzieś ukryć bo ogień będzie trudno rozpalić i kopcić będzie. Trafiły mi się odludzia i bez skrupułów rozpalam ognisko bo wyszły spore mgły i mojego kopcącego dymu nikt nie zauważy. Drewna jest bardzo dużo, ale bardzo mokrego, znajduję brzozę która dobrze się pali mokra. Śpię na mchach które są jak mokra gąbka. Ostatni biwak spędzam w towarzystwie Radegasta.

Dzień 4.
Poranek był chłodny ok 7st. i mglisty. Nie było mi zimno, spałem w zimowym śpiworze -2+10, a namiocik jednowarstwowy, dobrze się spisał – trzyma ciepło i nie przemakał, a najważniejsze że jest lekki 1,5kg. Ruszam wczesnym rankiem, jest chłodno, ale świeci słońce. Jedzie się wspaniale przez Białe Karpaty i Góry Wizowickie. Z rana zatrzymuję się na pierwszej lepszej stacji i „ładuję się”. Jedzie się idealnie, świetne szybkie drogi, pagórki bez końca i kilka przełęczy. W miejscowości Vsetin wybieram ścieżkę rowerową w polskim stylu z wiatami itp., która zaraz się kończy. Kieruję się na Valaskie Mezrici, ale lekko koryguję jadąc na wschód doliną Bistricy. Jest sobota i na drogach jest duże poruszenie, sporo kolaży i motocyklistów na trójkołowcach. W wioskach też gwarnie, ale nie można tego porównać z oblężeniem np. jurajskich miejscowości, przez które czasem nie da się przejechać, lub zaparkować. Natrafiam na duży tartak gdzie odbywa się crossowy wyścig na starych javkach, wyglądało to obłędnie i musiałem się tam zatrzymać choć nie jestem fanem motoryzacji. Droga którą wybrałem przez przypadek (przynajmniej 50% całej tej trasy było nieplanowana) wiodła doliną na której był zbiornik zaporowy, a dalej serpentynowy podjazd na przełęcz w Górach Vsetyńskich. Jest tam bardzo urokliwie, sporo dróg asfaltowych i szlak rowerowych. Na zjeździe do Rożnowa pR, piękny widok na Radegasta kaple. W miasteczku ładnie i spokojnie, dalej jadę dość ruchliwą drogą do Ostrawy przez Frydland i Pribor. Szybko się jedzie ale żal, że to już koniec. Jadę po przemysłowych terenach Ostrawy za plecami Beskid Śląsko-Morawski. Docieram do Bohumina i dalej pociągiem do Zawiercia i jestem tam na 23.15

zdjęcia z wycieczki
https://photos.app.goo.gl/SVbVALym5RanM8EL7


Załączniki:
1.jpg
1.jpg [ 53.23 KiB | Przeglądane 11823 razy ]
2.jpg
2.jpg [ 65.11 KiB | Przeglądane 11823 razy ]
3.jpg
3.jpg [ 63.97 KiB | Przeglądane 11823 razy ]
4.jpg
4.jpg [ 79.22 KiB | Przeglądane 11823 razy ]

_________________
TJ
Gora
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 14 maja 2019, 19:56 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 lut 2009, 18:25
Posty: 1961
Lokalizacja: Jura Płn
Podziwiam i gratuluje takiej majówki :wink:

_________________
Kill on tour '(^^)'
ObrazekObrazekObrazek


Gora
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utworz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2 ] 

Teraz jest 28 mar 2024, 12:18


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkownikow i 28 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątkow
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postow
Nie możesz usuwać swoich postow
Nie możesz dodawać załącznikow

Szukaj:
cron

Informujemy, iż forumjurajskie.pl w celu zapewnienia pełnej funkcjonalności używa pliki cookies.
Więcej informacji na ten temat w linku: Polityka prywatności

Wydawnictwo

Kajakiem

Sklep Arsenał

Jura Paintball Silesia

JuraInfo.pl - noclegi na Jurze


ForumJurajskie.pl służy pogłębianiu wiedzy o Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej, oraz okolicznych regionach m.in. Obniżeniu Górnej Warty, Jurze Wieluńskiej, Progu Lelowskim, itd.
Poruszane jest tu całe spektrum zagadnień związanych z historią, etnografią, kulturą, środowiskiem przyrodniczym, oraz turystyką i krajoznawstwem obszaru Jury Polskiej.
Możesz zaprezentować jurajskie zdjęcia, zapytać o bazę noclegową, wybrać najciekawszą trasę wycieczki, czy też dowiedzieć się o mniej znanych miejscach.

Właściciel ForumJurajskie.pl / JuraPolska nie bierze odpowiedzialności za treści zamieszczane na forum przez użytkowników,
jednocześnie zastrzega sobie prawo do usunięcia wpisów naruszających zapisy regulaminu forum.
Kontakt z administratorem forum - zobacz tutaj.



Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL