No i popłynąłem
Od tamy w Przeczycach do jazu w Będzinie. Kilka rzeczy gdyby ktoś się wybierał.
1. Wodując przy samej tamie - uważać bo ściany kanału odpływowego są śliskie. Wygodniej schodzić po prawej stronie rzeki, ale po trawie. Na kamieniach można tylko zjechać.
2. Pierwsza przenoska czeka zaraz za pierwszym mostem-próg 80cm. To najwyższy spad na całej trasie, warto rozważyć wodowanie dopiero za nim. To jakieś 300 metrów od tamy w dół rzeki.
3. Odcinek od Przeczyc do pierwszej tamy na Pogorii 4 ma bardzo dużo płytko zatopionych gałęzi. Z tego powodu były trzy nadprogramowe przenoski.
4. Roboty na drodze!! Remontowany jest most na trasie do Częstochowy. Pod mostem jest
kratownica. Jakiś 1m nad lustrem wody. Głowy w dół. Zaraz za tym mostem jest kładka dla
budowlańców- 60 cm nad wodą. Trzeba wylądować na lewym brzegu i przenieść jakieś 10m za kładkę.
5. Poza pierwszym progiem następne można pokonać bez problemu. Z tym że stan wody był dziś wysoki. Na tyle wysoki że mostek w parku Zielona w Dąbrowie - ten od slipowania kajaków - był
w całości jakieś 20 cm pod wodą.
6. Jazz przy Pogorii 4 - przed jazem odbić w lewą odnogę (wpływ do Pogorii) i zaraz lądować na prawym brzegu. Tam jest płytko. Po przeniesieniu przez jazz w dół rzeki - bardzo uważać. To najszybszy kawałek nurtu - praktycznie trzeba wskoczyć do pontonu.
7. Jazz przy ujęciu wody do Łagiszy. Przed jazem skręć w prawą odnogę i ląduj po lewej stronie.
Uważać na rurę wystającą na środku wpływu do odnogi. Dziś ledwo ją było widać.
8. Za pierwszym jazem w Będzinie trzeba przenieść jakieś 100m, nie ma po prostu dojscia do wody.
Następne 100 m dalej są rury ciepłownicze nad wodą. Tam uważać- na środku nurtu sterczy stalowy ceownik. Dziś był dosłownie 5 cm pod powierzchnia wody.
Cały spływ trwał 4 godziny. Straty to dwa złamane pióra od wioseł i zgubiony korek od pontonu.
Za to wrażenia - super.