Uprzejmie donoszę, że wczorajsza wędrówka po Mstowie odbyła się. Uczestniczyło w niej 10 osób. Najlepiej, jak wszyscy się odliczą. Z powodu zmiennej aury, wiosenno-zimowej, wycieczka została drastycznie okrojona. Start odbył się o 11 z rynku skąd idąc wąskimi uliczkami doszliśmy do wzgórza z kompleksem zabytkowych stodół, a raczej tego, co po nich zostało.
Następnie odwrót i przejście do kościoła i klasztoru.
Obecnie dzwonnica, dawniej główna brama wjazdowa do klasztoru
Zastanawialiśmy się, czy ten wspaniały portal nie podzieli losu innych ozdób, które zostały usunięte, przy renowacji czyt. dewastacji klasztoru.
Po ok. pół godziny wyziębieni weszliśmy do środka kościoła. Powodem naszego oczekiwania były ciągnące się w nieskończoność "ogłoszenia duszpasterskie"
Oto najstarsza gotycka część klasztoru
Jak za dawnych lat
Każdy chciał być pierwszy, gdyż za tymi wspaniałymi drzwiami mieścił się skarbiec klasztorny
Drzwi w całej okazałości
Następnie udaliśmy się na kirkut
Kirkut, to kawałek "łąki" z resztkami poziomych płyt. Brak macew.
Wycieczka była wspaniała. Dowiedzieliśmy się wielu ciekawych informacji o dziejach Mstowa. Oczywiście wielkie podziękowanie dla Przemka, jego kolegi i pozostałych uczestników. Z niecierpliwością czekam na kolejny wyjazd do Mstowa, by nadrobić wczorajsze zaległości.