Osoby ze zdjęcia należą do rodzin, których przodkowie w XIX wieku odbudowali z wcześniejszej ruiny kapliczkę stojącą w lesie, przy drodze z Mirowa do Niegowy (po lewej stronie przed skrętem w kierunku Łutowca). Historia, której pierwszym źródłem jest żyjący jeszcze jeden z widocznych na zdjęciu mężczyzn, a drugim źródłem są zapisy ks. Władysława Borka w kronice parafialnej Niegowy z 1936 roku, jest taka:
Na zdjęciu siedzi jako pierwszy od lewej strony Bruno Leszczyński vel Bruno Hasenfeld z Mirowa. Pozostałe siedzące osoby (oraz stojąca za nimi w środku kadru kobieta), należą do powiązanych ze sobą rodzin Leszczyńskich, Żardeckich i Hasenfeldów. Najstarsi mieszkańcy Mirowa kojarzą w pamięci Bruno Hasenfelda i jego brata Maksymiliana Hasenfelda z osobami narodowości żydowskiej. Bruno Leszczyński (vel Hasenfeld) należał do rodziny, która w XIX wieku odbudowała z wcześniejszej ruiny kapliczkę znajdującą się w lesie przy drodze z Mirowa do Niegowy. Pisał o tym proboszcz parafii Niegowa, ks. Władysław Borek w kronice parafialnej z roku 1936. Kapliczka w kształcie wówczas wykonanym zachowała się do dziś, choć z wnętrza zniknęło już ówczesne wyposażenie. Zdjęcie zostało wykonane w Mirowie podczas II wojny światowej przez nieznanego fotografa. Krótko potem członkowie wymienionych tu rodzin stopniowo zaczęli opuszczać Mirów. Ich książki, które wg świadków były także w języku hebrajskim, zostały wywiezione do Bliżyc i zakopane na posesji Jędruszków (z której wywodzi się m.in. dziedzic folwarku w Antolce, Andrzej Jędruszek ożeniony z córką historycznych właścicieli Antolki - Gallarów). Jako ostatni opuścił Mirów Bruno Leszczyński. Został nocą wywieziony przez dwóch mieszkańców wsi: Zygmunta Maciąga (stoi drugi od lewej strony) i Bronisława Gradzika (stoi trzeci od lewej strony) furmanką w rejon góry Piwnica między Jaworznikiem a Żarkami. Tam przesiadł się do umówionego wcześniej samochodu i odjechał w nieznanym kierunku. Po II wś nikt z rodziny Leszczyńskich, Żardeckich, Hasenfeldów, nie pojawił się już w Mirowie. Ich losy pozostają zupełnie nieznane. Brak o nich informacji również na zainicjowanej w 2006 roku przez IPN i Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego stronie
www.straty.pl prowadzącej m.in. ewidencję strat osobowych i ofiar represji pod okupacją niemiecką. Do naszych czasów pozostał po nich jeden z dwóch przedwojennych, murowanych domów mieszkalnych oraz książka pt. „Noce i dnie”, wydanie przedwojenne, z nadrukowanym na niektórych stronach tytułem odwrotnym: „Dnie i noce”.
Wklejam foto na wszelki wypadek, bo może ktoś ma takie samo i wie coś więcej o ludziach ze zdjęcia, w tym o budowniczych (odbudowujących) kapliczkę niż to, co powyżej napisałem. Jeden z mężczyzn ze zdjęcia ma wg relacji wypytanego przeze mnie Zygmunta Maciąga (o ile pamięć go nie zawiodła w tej i innych sprawach) – pochodzić z Ludwinowa.